środa, 2 listopada 2016

Podsumowanie Wielkiego Rytuału Odcięcia

Witajcie, troszkę mi zeszło z napisaniem tego posta, ale wszystkie osoby zainteresowane już po zakończeniu rytuału zostały powiadomione. Niektórzy z Was odczuwali skutki od razu, proces oczyszczania się rzadko jest łatwy i przyjemny, ale najczęściej przynosi długotrwałe skutki. Tym razem wykorzystałam piękne, czarne świece idealne do tego typu magii, kiedy odcinamy negatywne energie, podczepy, wszelkie dreny, larwy. Tego typu magia sprawdza się także w przypadku kiedy rzucona została na nas klątwa lub urok. 



Zaczęłam od przygotowania mieszkania oraz siebie, jak tylko zauważyłam, że zapada zmrok. Standardowo dla mnie to kąpiel z użyciem solnego mydła, które serdecznie polecam wszystkim pracującym z energią oraz osobom, które chcą utrzymać dobre skutki oczyszczenia. Mieszkanie okadziłam białą szałwią, rozsypałam sól oraz przygotowałam mieszankę o której wspomniałam już wcześniej w poście. W oknie ustawiłam zapaloną świeczkę. 



Jako, że mamy Samhain to postanowiłam złożyć w ofierze dynię kupioną specjalnie na tą okazję. Odpaliłam trzy czarne świece namaszczone olejkiem - dokładnie trzy, ponieważ jest to niezwykle magiczna liczba! :) usiadłam nieopodal, a w mojej muszli do okadzania już paliła się mieszanka. W mojej czarnej księdze miałam zapisane wszystko - Wasze imiona, daty urodzenia, a także prośby. Zaczęłam od inwokowania i przyzywania Bogini Ziemi, bo do niej właśnie zwracałam swe prośby. 


Ogólnie pracowałam z kryształem, ale w pogotowiu miałam angelit oraz agat mszysty, dymem kierowałam z użyciem pióra - większość osób udało mi się oczyścić. Niemniej pod koniec wydarzyło się coś, co przyznam szczerze sprawiło, że do tej pory się zastanawiam, co Siły Wyższe miały na myśli. Interpretuję to na dwa sposoby... Otóż, moi drodzy, w pewnym momencie usłyszałam huk i masa perłowego pyłu posypała się wokół mnie. Pierwsza myśl - no to rozwaliło mi muszlę... Ale nie, jest cała, nie pękła. Ponieważ wydarzyło się to pod koniec, kiedy czytałam intencję pewnej osoby - postanowiłam oczyścić ją dodatkowo poza rytuałem. Niemniej perłowy, wirujący pył wraz z pięknym, gęstym dymem ogólnie nie uważam za zły znak. Wręcz przeciwnie - takie "Jestem tu!" :) Gdyby była to rzeczywiście zła moc, jestem pewna, że muszla rozpadłaby się na kawałki. 

2 komentarze:

  1. Rzeczywiście incydent z muszlą daje do myślenia. Cieszę się, że przeprowadziłaś rytuał i podzieliłaś się jego przebiegiem z nami. Powodzenia w dalszych doświadczeniach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie i oby wszystkie były takie jak ten rytuał - oczyszczenia się powiodły, wiele osób mi pisało o tym! :) Jestem NIESAMOWICIE zadowolona!

      Usuń

Najdrożsi moi, jeśli chcecie o coś zapytać, coś zasugerować, albo po prostu skomentować, to co napisałam - nie wahajcie się :)