piątek, 6 września 2013

Cuda w życiu codziennym

Pewnie wielu z Was uważa, że cuda się nie zdarzają - nie w tym czasie i nie w tym miejscu, bo teraz wszystko jest mechaniczne... i że trudno o szczęście, a jeśli się je ma, trzeba je złapać i trzymać mocno, z całych sił. Pewnie uważacie również, że nie ma co liczyć na to, że coś potoczy się po Waszej myśli i że nawet mocne trzymanie kciuków nic na to nie pomoże.

Otóż, chciałabym opowiedzieć Wam moją historię. Jak wiecie, udzielam się na forach - nawet więcej niż na tych dwóch, do których odnośniki podałam w linkach. Na jednym z nich poznałam pewną kobietę. Poprosiła mnie o wróżbę odnośnie pracy, informując od razu, że finansowo to kiepsko wygląda, więc nie będzie mogła mi zapłacić. Ja, jak to ja - stwierdziłam, że co tam i już od razu, jak tylko znalazłam wolną chwilę - postawiłam karty, poprosiłam, by pomodliła się w zamian o jedną bardzo ważną dla mnie sprawę i... zapomniałam. 
Był to okres, kiedy intensywnie rozważałam nowe karty - wahając się między anielskimi, a Tarotem, który wpadł mi w oko i wybitnie mi pasował. Oczywiście, padło na Tarota, stwierdziłam, że z anielskimi może być mi trudno złapać kontakt. Rozmawiałam sporo wtedy na ten temat ze znajomymi, zebrałam sporo informacji na temat wszelkich kart anielskich. Przyszedł Tarot, na nim się skupiłam.

Niedawno przez przypadek trafiłam na ogłoszenie osoby, która informowała, ze odda karty archanioła Rafaela. Pomyślałam - może warto napisać? Napisałam... I uwaga : ta osoba poprosiła mnie o modlitwę w zamian za karty, dokładnie w takiej samej intencji, jak ja prosiłam osobę, której wróżyłam. Niesamowite.

Wnioski są jasne : jeśli dajemy od siebie coś dobrego, to dobro prędzej czy później do nas wraca. Nie umiem wytłumaczyć mechanizmu. Wiem jedno - jeśli jesteś dobry ze strachu, że spotka Cię kara, trudno mówić tu o dobroci, bo patrzysz wyłącznie na siebie i na swoją własną skórę. To samo dotyczy poczucia obowiązku.

Prawdziwe dobro płynie z serca.
Przekazujcie je dalej.

Czasami człowiekowi do szczęścia potrzeba naprawdę niewiele - czasami warto pozwolić, by opadły nam klapki z oczu, byśmy przestali choć na chwilę pędzić na oślep. Czasami warto pomóc z wózkiem w autobusie, czy jakiejś babci w supermarkecie, której pękła reklamówka. Małe gesty, naprawdę małe. Jednak warto.

Nasze uczynki zawsze wracają do nas. Ze względu na karty, które otrzymałam, informuję : dla osoby, która napisze do mnie pierwsza, rozłożę je za dobry uczynek ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najdrożsi moi, jeśli chcecie o coś zapytać, coś zasugerować, albo po prostu skomentować, to co napisałam - nie wahajcie się :)